Tytuł: Los utracony
Wydawnictwo: TMM Polska/Planeta Marketing
Miejsce i rok wydania: [Warszawa] 2007
Ilość stron: 199
Zdjęcie pochodzi z tej strony.
Historia 14-letniego chłopca, który został wysłany do przymusowej pracy w Niemczech. Rzeczona praca była jedynie "przykrywką" do brutalnej prawdy, która czekała chłopca. Młody bohater trafił bowiem do obozu koncentracyjnego w Auschwitz gdzie przeszedł pierwszy test "przydatności", dzięki czemu nie trafił od razu do komory gazowej. Stamtąd przewieziono go do Buchenwaldu i dalej do Zeitz, gdzie spędził większość obozowego czasu, aż do momentu gdy w wyniku choroby wrócił do Buchenwaldu.
Książka opisuje niezwykle trudne warunki bytowe więźniów, cierpienie głodu, wyzysk, ciężkie warunki przymusowej pracy oraz ogólne traktowanie więźniów. Chłopak godnie znosi swój los, przyjmuje go, jak zwyczajną kolej rzeczy. Opisując swój pobyt w obozach skupia się głównie na faktach, otaczającej go rzeczywistości. Nie skarży się, nie ocenia, opisuje to co widział i to co najbardziej utkwiło mu w pamięci. Książka nie przedstawia wielu emocji, choć treść wywołuje w czytelniku żal, smutek, przygnębienie, współczucie, a nawet rozpacz. Dla mnie było tu wiele trudnych momentów, ale najbardziej chyba utkwiły mi sceny z ciałami przewożonymi wozami, część tych osób jeszcze żyła...
Na początku trudno było mi "wejść" w książkę. Drażnił mnie język autora, bardzo długie zdania i zawiłe opisy sytuacji. Książka wciągnęła mnie dopiero w momencie, gdy bohater wraz z kolegami miał być transportowany do obozu (o czym jeszcze nie wiedział). Zdziwiło mnie to, jak chłopcy początkowo śmiali się z sytuacji, choć był to raczej nerwowy śmiech, bo to co zobaczyli po przybyciu na miejsce wydawało im się niemożliwe. Trudno mi pisać o tym całym okrucieństwie, które było dla mnie niemal namacalne, gdyż w sierpniu tego roku byłam zobaczyć obóz w Auschwitz i Brzezince. Spędziłam tam ponad 6 godzin i dokładnie wsłuchiwałam się w słowa przewodnika. Nieprawdopodobne historie dotyczące selekcji transportu z więźniami wydawały mi się nie pojęte! A teraz czytając książkę przeczytałam o dokładnie takim samym traktowaniu. Dziwi mnie, więc to jak autor potrafił zachować "spokój" pisząc książkę i "sucho" opisywać rzeczywistość, skoro w czytelniku budzi się tyle emocji?! Może właśnie dlatego?! Nie rozumiem także rozważań bohatera na temat losu, a jeszcze bardziej ostatnich słów "tak, przy najbliższej okazji, kiedy mnie znów zapytają, muszę im opowiedzieć o szczęściu obozów koncentracyjnych. Jeśli zapytają. I jeśli sam nie zapomnę".
Dziękuję Kasi J. za zorganizowania wyzwania Book-Trotter, dzięki któremu sięgnęłam po tę książkę. Obawiam się, że gdyby nie to książka przeleżałaby na mojej półce jeszcze kilka lat. Dla mnie było to osobiste wyzwanie - po pierwsze z treścią trudną w odbiorze (język), po drugie z treścią trudną ze względu na tematykę i całe to okrucieństwo z niej płynące.
Książka przeczytana w ramach wyzwań:
Uwielbiam książki historyczne, ale ten okres to nie moja tematyka. Może to tchórzostwo, ale rzadko sięgam po tematykę obozów koncentracyjnych, ponieważ "gwałcą mnie mentalnie", jeśli wiesz, co mam na myśli. :-)
OdpowiedzUsuńTę książkę kupiłam dobrych kilka lat temu i do tej pory nie przeczytałam. Pamiętam, że próbowałam, ale wtedy pokonał mnie trudny język. Czas chyba wreszcie dać tej książce drugą szansę.
OdpowiedzUsuńW przeszłości zaczytywałam się w literaturze obozowej. Nigdy nie mogłam pogodzić się z ogromem okrucieństwa, jakie doświadczali ludzi zamknięci w barakach. "Losu" jeszcze nie czytałam, na pewno to zmienię, gdyż nawet trudny język nie jest w stanie zniechęcić mnie do lektury. Gdybym tylko mogła to przeczytałabym każdą książkę o tej tematyce, chociaż teraz, w okresie świątecznym staram się sięgać po weselsze powieści :)
OdpowiedzUsuńjuż kilka miesięcy stoi u mnie na półce, pożyczyłam od teściowej... tylko boję się tego języka właśnie i wciąż nie zaczęłam czytać
OdpowiedzUsuń"Los utracony" to jedna z najlepszych, najbardziej wstrząsających książek o obozach, jakie czytałam. A ten fragment o szczęściu, który przytoczyłaś, wydał mi się trochę prowokacyjny, napisany może po to, by zaszokować czytelnika.
OdpowiedzUsuń"Los utracony" czytałam już kilka lat temu i tak, jak nie pamiętam już zbyt dobrze treści, doskonale wiem, że wstrząsnęła mną i przypadła do gustu. Polecam ją każdemu, bez wyjątku. :)
OdpowiedzUsuń